WASZE HISTORIE

Wielki pies o jeszcze większym sercu – historia adopcji Wifa


Z przykrością informujemy, że tuż przed opublikowaniem tej historii Wif przegrał walkę z chorobą serca i udał się za Tęczowy Most. 

Odszedł otoczony miłością. Pozostawił wiele ciepłych wspomnień w sercach tych, którzy go poznali.


To było zaraz po naszej przeprowadzce do nowego mieszkania. W końcu doczekaliśmy się własnego kąta. Mieszkanie nie było duże, a było w nim nas pięcioro – ja, mąż, dwójka dzieci i królik. Nikt nie spodziewał się, że wkrótce nasza rodzina powiększy się o kolejnego członka – Wifa, psiaka w typie amstaffa.

Pewnego popołudnia mąż, nie stąd ni zowąd, zaczął przeglądać ogłoszenia o adopcjach psów. Były wśród nich psiaki małe, duże, młode, starsze, rude, czarne, mniej lub bardziej czarujące. W oceanie ogłoszeń od razu zwrócił naszą uwagę ON:  „Cielak z ogromnym sercem, lat 4” – jak głosił opis pod zdjęciem.

Wif

Wiele dni minęło nam na przeglądaniu kolejnych stron, a i tak On był ciągle w naszych głowach. Wielki uśmiechnięty pysk z wywalonym jęzorem. Nie mogliśmy o Nim zapomnieć. Mielimy wiele wątpliwości, wiele rozterek. Był duży, a my mieliśmy małe mieszkanko. Był dorosły i z „tej” rasy. Był daleko, a my staliśmy kiepsko z kasą. W końcu, wbrew wszelkim wątpliwościom i wszelkim przeciwnościom, zapadła szybka decyzja: pojedziemy po niego.

Wif

Na drugi dzień On był już z nami. Jakież było moje i dzieci zdziwienie, gdy w drzwiach pojawił się nie tyle amstaff, ile z półtora amstaffa. Wielkie bydle z szerokim uśmiechem i wielkimi gałami, patrzącymi z lekkim niepokojem i ogromną ciekawością na to, co się dzieje. Najpierw urządził sobie małą wycieczkę zapoznawczą po naszym domu. Wszedł do pokoju dzieci, wytarzał się w ich dywanie i chyba stwierdził: „ok, tu jest fajnie, chyba trochę tu zostanę”.

Uczyliśmy się siebie nawzajem.

Wif początkowo bronił mnie przed każdym potencjalnym zagrożeniem, szczekając nawet na cień drzewa. Ja, nie znając go zupełnie, panikowałam z powodu byle szczeknięcia. Zaczęliśmy się poznawać i wyznaczać granice. Z czasem nasz psiak nauczył się, co mu wolno, a czego nie wolno.

Okazało się, że duża masa Wifa jest wprost proporcjonalna do Jego wielkiego serca.

Wif

Z królikiem zaprzyjaźnił się do tego stopnia, że po jego odejściu długo chodził przygnębiony. Dobór odpowiedniej karmy trochę potrwał. Walka ze stereotypem psa mordercy również. Ławkowi bywalcy długo sztywnieli z przerażenia na na Jego widok. Teraz już wszyscy w okolicy wiedzą, że nie ma się czego bać. Wifek skradł serca nasze i naszych sąsiadów.

Minęło już 7 lat odkąd jesteśmy razem. Jest też 7 kg Cielaka mniej. Sporo się w tym czasie działo.

Zaliczyliśmy razem wycieczki górskie, plażowanie, spacery, grillowanie, sanki, pływanie, wspólne święta, wakacje … W związku z mijającym tak szybko czasem, zeszłego lata dopadła mnie myśl, że Wifek pewnie nigdy nie był nad morzem. To z całą pewnością było bardziej moje marzenie niż Jego. Po pokonaniu kilku przeciwności, udało mi się je spełnić.

Spędziliśmy razem długi weekend, ogrzewając się promieniami słońca i tarzając w piachu. Fakt, przyznaję, na trzeci dzień nasz Cielaczek miał takie zakwasy, że na widok plaży już nie szalał z radości 🙂 Myślę, że i tak był szczęśliwy, bo byliśmy razem.

Blaski i cienie posiadania psa

Wspólne chwile to nie tylko przyjemne wycieczki, ale również walka z lekką nadwagą, która była niebezpieczna dla stawów, z alergią, z zapaleniem pęcherza. Teraz okazało się, że Wif ma chore serce. Nawet przez chwilę nie przeszła mi przez głowę myśl, żeby się poddać. Niemożliwe!!! Przecież to 11-letni psiak, więc choroby to rzecz nieunikniona. Damy radę.

Ufam mu jak nikomu innemu i kocham Wifa z całego serca. Te Jego „ludzkie oczy”, jak mówi nasz sąsiad. Ten intensywny zapach, który znika tylko wtedy, gdy dopada mnie katar. Kocham Go w całym pakiecie, ze wszystkimi jego zaletami i słabościami. Wiem też, że Wif kocha nas miłością całkowicie bezwarunkową i bezinteresowną. Zrobię wszystko, żebyśmy jak najdłużej byli razem.

Autorka tekstu: Magdalena Górska


 

Pokaż wiecej

Marta Adaśko

Absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prywatnie szczęśliwa właścicielka Neli, najpiękniejszej na świecie suczki w typie owczarka niemieckiego. Od dziecka cierpi na nieuleczalną miłość do zwierzaków.

Powiązanie artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button