WASZE HISTORIE

Niemy krzyk o pomoc. Historia adopcji Vegi

Prawie rok czasu namawiałam chłopaka na psa. Ja, dziewczyna ze wsi, całe życie spędziłam z psami. Od urodzenia towarzyszyły mi w zabawach, spacerach.

Wylizywały każdą ranę na kolanie czy łokciu. Wysłuchiwały wszystkich moich smutków, zlizywały łzy.

Teraz w dorosłym życiu nie wyobrażałam sobie pustego domu. Nikt nie wita Cię w progu, nie ładuje w nocy pod kołdrę. Smutno.

Chłopak obawiał się sierści w zupie czy na szczoteczce do zębów. No i obowiązków. W końcu to żywa istota, która czuje i ma swoje potrzeby. Ale udało się! Jest zgoda. Bierzemy psa!

Oczywiście psiak musi być z naszego przytuliska. Tylko jest jeden problem. Nie wejdę do środka, nie mogę patrzeć na te wszystkie smutne mordki, serce mi pęka na tysiąc kawałków na samą myśl o tych smutnych oczkach. To oczywiste, że wzięłabym wszystkie.

Wysłałam chłopaka, miał się rozejrzeć i zrobić każdemu psu zdjęcie, bez wyjątku. Moją uwagę przykuły dwie małe sunie. Widziałam ich zdjęcie na stronie przytuliska. Małe i przerażone. Okazało się, że to mama i córka.

Co robić? Rozdzielać? Długo biłam się z myślami. Może uda się namówić chłopaka na dwie. 'Nie ma takiej opcji’ usłyszałam.

W końcu odważyłam się na wizytę. Zadzwoniłam do opiekunów przytuliska i pojechałam. Sunie znajdowały się w pierwszym boksie. Chciałam wziąć jedną a potem drugą na spacer. Udało się tylko z jedną – córką. Młoda
była cwańsza niż mama, wykorzystała okazję i od razu wepchała mi się na kolana.

Myślę, że to wtedy ją pokochałam. Potrzebowała bliskości człowieka. To był niemy krzyk porzuconego psa, który nie radzi sobie w zimnym boksie.

Byłam jeszcze dwa razy. Za każdym ten sam scenariusz. Młoda już z daleka mnie widziała. Cieszyła się i pchała na kolana. I tak siedzi na tych kolanach już rok.

To Ona wybrała mnie.

A mój chłopak pokochał sierść w zupie, na szczoteczce do zębów i szukanie swoich kapci po powrocie z pracy 🙂


Autorka tekstu: Patrycja Borowiak


 

Pokaż wiecej

Marta Adaśko

Absolwentka Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prywatnie szczęśliwa właścicielka Neli, najpiękniejszej na świecie suczki w typie owczarka niemieckiego. Od dziecka cierpi na nieuleczalną miłość do zwierzaków.

Powiązanie artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button